Szczerze? Nie czaje kompletnie zachwytu nad tym filmem. Ciężko się to oglądało, trzygodzinny trailer gdzie prawie pod każdą sceną dialogową była muzyka, do tego ten poszatkowany montaż, przez który żadna postać nie była porządnie zbudowana. Kilka planów czasowych które czasami przenikały się mało czytelny sposób. Niezrozumiałe było dla mnie umieszczenie tam wielu scen które nic specjalnie nie wnosiły do całej historii, właściwie wszystko co stało się po wybuchu bomby było dramatem sądowym który gnał pospiesznie nie dając człowiekowi wniknąć porządnie w tą historie. Nie wiem, może musze jeszcze raz obejrzeć, ale przy pierwszym podejściu w kinie miałem ochote już wyjść pod sam koniec.
Mam podobne odczucia. Jedyny film Nolana, który uważam za słabszy. A swoją drogą - rola Florence fatalna. Zamiast uczynić tę postać istotną (bo była) to dano dwie sceny w stylu "o laska c**ki pokazuje, hehe" i to nie miało żadnego sensu. Równie dobrze mogli wyciąć pół godziny filmu i byłoby akurat
Mnie postać grana przez Florence przeraziła bardziej, niż ta bomba. Nie znoszę takich "skomplikowanych kobiet". Są jak pokrzywa. W prywatnym życiu trzymam się od takich z daleka.
Jeszcze gorszy niż gniot Interstellar? O rany... Poza tą bzdurną bają i średnią Dunkierką reszta jego filmów jest nawet ok, włącznie z Tenet choć żadna z nich Ziemia obiecana.
"Tenet" powinien być zdelegalizowany, a "Dunkierka" reglamentowana. Masz kiepski gust, więc się więcej nie wypowiadaj.
Nolan ma jeden zły film a ty masz łeb skwaśniały jakich wiele wśród skrzeczących plemników. Ja natomiast jestem wyjątkowy.
Oppenheimer wygląda jak 3 odcinki tasiemcowego serialu sklejone razem.
Coś podobnego zrobiono z polskim Wiedźminem.
Poza tym Oppy pokazuje ciągle tą "zamyślaną" gębę i ma jakieś zwidy.
Tandeta.
Wyraźnie było w filmie powiedziane, że Oppenheimer praktycznie nie spał, więc nie dziw się, że był wiecznie "zamyślony".
Ja chciałam wyjść po dziesięciu minutach. Po półtorej godzinie faktycznie wyszłam. Poirytowana i zmęczona tym jazgotem.
Ty się znasz? Ten film jest co najwyżej średni. Dokument na Sky Showtime, ukazujący się jako kolejna propozycja po obejrzeniu seansu, jest dużo lepszy.
Czytając te komentarze zastanawiam się jak wy trafiliście na ten film? Bo nie wypada nie być? Bo komuś się podobał?
Eee no offence ale troche durnowate pytanie. To byl jeden z najbardziej wyhajpowanych filmow roku, temat ciekawy, doborowa obsada, swietny rezyser. Jak mozna bylo nie trafic na ten film? Ja osobiscie lubie nolana, wiele z jego filmow mi sie podobalo, wiec chyba naturalne ze poszedlem. Jak widac po mojej ocenie niespecjalnie mnie obchodzi zdanie innych na temat tego filmu.
Nie znam osobiście Nolana, by go lubić (lub nie), ale znając jego filmy spodziewałbym się specyficznego montażu, symbolicznych scen, które mogą wydawać się nie na miejscu, a nawet przeplatających się różnych linii fabularnych.
Mam głęboko hajpy i chodzę na to, na co chcę, więc zapominam czasem o tym, że wielu widzów dokonuje nieświadomych wyborów lub idzie, bo inni, bo recenzje...
Akurat u mnie "ciekawy temat, doborowa obsada i świetny reżyser" zapewniło dobrą rozrywkę. No i może u paru jeszcze osób, skoro średnia ocena jest powyżej 8/10 ;)
Po twoich cwaniackich odpowiedziach totalnie widzę cie jako osobe ktora nie odroznia tego jak wiekszosc filmow nolana jest inna od tego gniota, także wszystko się zgadza, ciesze sie ze ci sie podobal film xdd
immanency dość klarownie opisał swoje wrażenia i podjął polemikę z Twoim czepialstwem, więc czemu nazywasz go trollem?
Przepraszam bardzo, ale w którym miejscu wypowiedzi 'immanency' jest jakakolwiek klarowność a tym bardziej podejmowanie polemiki? To nawet nie jest merytoryczny komentarz a jedynie wątpliwa "ocena" nieznajomej osoby na podstawie posiadanego przez nią odrębnego zdania.
Tak, immanency to najzwyklejszy troll.
Zerknij na listę komentarzy pod filmem - to nie jest odrębne zdanie a zdanie wielu osób. Ja też mam podobne - wczoraj oglądałem z żoną i o ile ja dobrnąłem do końca, to żona już po 20 minutach odpuściła - towarzyszyła mi ale z głową w smartfonie. Film niestety nie porwał, z powodów jak wyżej - Nolan, zamiast na projekcie Manhattan, skupił się przede wszystkim na pracy komisji która miała zdeprecjonować Oppenheimera, do tego pociął i wymieszał różne wątki czasowe, tworząc trudnoprzyswajalną papkę. Ja tego nie kupuję.
U mnie nie było najdrobniejszych problemów z jakimkolwiek "przyswojeniem produkcji", nawet nie mogę powiedzieć, że przesadnie się nad nim skupiałem. Film ani nie jest trudny, ani tym bardziej niezrozumiały. Nolan skupił się nie na tym, na czym chciałeś? O rany! To film o najważniejszym członku Projektu Manhattan a nie samej inicjatywie. Halo!
Nie, ten film w dużej części jest o Straussie, który za cel wziął sobie zdeprecjonowanie Oppenheimera. Cała ta komisja, która przewija się przez większość filmu, zagłuszyła główną treść. I tak, oczekiwałem filmu skupionego na operacji Manhattan, a nie na przesłuchaniach i doszukiwaniu się komunistycznej działalności Oppenheimera. Ta komisja się wydarzyła i odsunęła go na bok na 10 lat, ale wolałbym zobaczyć ją w ciągu chronologicznym, a nie jako główny motyw filmu. Nie podoba mi się perspektywa z jakiej tę historię przedstawił Nolan i tyle. I nie tylko mi.
A co jest złego w kierowaniu się ogólną opinią? O filmie się mówiło wszędzie ,wiec naturalnie wzbudził duże zainteresowanie. Zresztą kolega wyżej podał dodatkowe argumenty: dobra historia, obsada i reżyser. Ale rozumiem ,ze ty jesteś inny nie taki mainstreamowy jak my. Nie wiem czym ty się kierowałeś w takim razie przy wyborze tego filmu i jak go odkryłeś. Ogólnie nie rozumiem twojej wypowiedzi w której podjęłeś się analizy widza i jego motywacji ,a nie oryginalnie przytoczonych argumentow
Masz mentalność przedszkolaka, jak komuś się nie podoba to krzyczy "to zrób lepszy".
mrkracy dziękuję za dogłębną analizę psychologiczną i zupełne rozminięcie się z faktami. Brawo!
A ja tu w nim widzę kolejnego narcyza z pokolenia gimby ;-D podintelektualizowany cmentarniak. Na tym portalu wypadałoby najpierw spytać kto ile ma lat, bo jak gimba to nie ma sensu. Oni są produktami systemu.
Wyraźnie widać (po powyższej wypowiedzi), że sam jesteś niezłym "produktem systemu".
Bo każdy słyszał o projekcie Manhattan, bombach zrzuconych na Hirosimę i Nagasaki, i każdy kto był ciekawy tej historii, chciał to zobaczyć. Do tego wielki szum, mnóstwo nominacji i długa lista nagród. Wręcz, jak nie obejrzeć, można zapytać.
Teraz tak; ja oglądałem gdy nie był jeszcze znany i tylko nazwiska przyciągały część widzów do kina. Była prawie pełna sala i nikt nawet popcornu nie chrupał ;-)
Nikt też raczej nie spał, a na pewno nie wyszedł po 20 minutach, jak to robią przebodźcowani konsumenci streamingu obecnie
To te dni, czy hejt w necie to twoja religia?
Pytanie retoryczne. Wpełznij z powrotem, skądkolwiek jesteś.
Przeczytaj jeszcze raz może komentarze - moje i swój i zastanów się w którym jest hejt. Widzę ,ze schodzisz do takiego poziomu który wykracza poza normy kulturalnego zachowania. Kończę dyskusje ,bo szkoda czasu. Powodzenia w szukaniu rozmówcy na podobnym poziomie.
Był spory hype, świetna obsada, Nolan, nazwisko za którym stoją niesamowite filmy o nowej jakości, w dobie sequeli i prequeli. Do tego, w moim przypadku, mega zainteresowanie tematyką (fizyka teoretyczna).
Również nie wiem skąd zachwyt,wróciłem i powiem jedno takie mocne 3/10, emocji tyle co kot napłakal...takie proste zagrywki, płytkie, które maja zmusić niby do myślenia, ale wszystko takie rozlazłe, że szok, co tam mialo porwać? Czy jest ktoś w stanie wytłumaczyć dlaczego na ten film był taki hype?
Nolan do takich filmów się po prostu nie nadaje. Chciał zrobić kolejna "Incepcję" (mam na myśli nastrój pełen tajemnicy i wiszącego w powietrzu, abstrakcyjnego zagrożenia). Stąd pewnie tak nieustająca muzyka w tle i te graficzne przerywniki, pokazujące iskrzenie... (nie wiem, co te animacje miały przedstawiać - zjawiska zachodzące w atomie?).
Ale w takiej historii zupełnie nie o to chodzi. Fincher robi takie filmy lepiej. Dużo lepiej.
Te animacje miały przedstawiać wyobrażenia kłębiące się w głowie gł, bohatera nt nieujarzmionej energii atomu
Pocztówki bez głębi. Tylko animacje pozwalają to znieść, bo są odskocznią. Gwiazdka wyżej za sympatie komunistyczne.
Dokładnie. Wydaje mi się, że gdy ludzie usłyszeli hasła "fizyka kwantowa", "bomba wodorowa", "czarna dziura" i zobaczyli Einsteina, to poczuli się jakby byli inteligentni ;) Podczas gdy były to tylko hasełka, które dziecko by zrozumiało. Nolan geniusz, wie jak trafić w serca widzów ;)
Ten film to dowód na to, że przy dobrej promocji wszystko sprzeda się jak ciepłe bułki. To jest film dla masochistów. O ile pierwsze 2godziny mogą zainteresować, o tyle ostatnia godzina, to rzeka łez od ziewania.
Też mam takie wrażenie, dziś wypożyczyłem na prime ten film i w połowie własnie zrobiłem sobię przerwę, ta muzyka w tle jest tak strasznie męcząca że na prawdę nie mam ochoty dalej tego oglądać....
Po obejrzeniu filmu nie jestem w stanie sobie przypomnieć choćby dwóch nut owej muzyki. Tak dobrze wtopiła się w tło.
Mam podobne zdanie. Udało mi się obejrzeć nieco ponad połowę tego filmu i to też ostatnie ~30 minut to się zmuszałem. Cały czas w tym filmie to gadanie i gadanie, a to generał idzie do pułkownika, a to pułkownik gdzieś do podpułkownika. Potem konsultacje z naukowcem jednym potem z drugim i znowu wykład Opennheimera i znów wchodzi jakiś generał i w sumie nic w tym filmie się nie dzieje ciekawego przynajmniej do połowy.