Tarantino to to nie jest, ale i tak jest to niezle, relaksujace rozrywkowe kino na poziomie. Na
początku myslalem, ze bede sie meczyl, no i postacie poczatkowo wydawaly mi sie irytujace i
slabe, ale jakos wszystko się fajnie rozkręciło, no i wsiaklem w klimat, a postacie po dluzszym
poznaniu okazaly sie spoko. Niezla zabawa, z czarnym humorem, przerysowana przemoca, z
paroma krwistymi scenami.
zgadzam sie totalnie i dodam tylko ze jak ktos ostrzy sobie zęby na "gwiazdy " tzn Ewe i Billa to zbytnio sie nie napatrzy
Jak dla mnie to ten film jest bardziej w stylu Roberta Rodriguez`a, taki trochę grindhousowy klimat. Mi się film podobał, parę fajnych pomysłów, ekipa zabójczych lasek czy drogowi piraci w czołgu. Jak by ten film zrobił Tarantino to wyszło by 80 minut dialogów, w 4 pomieszczeniach z 5 aktorami.
Faktycznie blizej mu do Rodrigueza z tego powodu, ze nie ma takiego wielkiego nacisku na dialogi jak to u Quentina bywa. Co do stylu to Robert i Quentin mają podobny do siebie tzn. swietnie operuja kiczem, zwlaszcza ten drugi.
Ja osobiście preferuje jednak Rodrigueza, który niestety pozostaje w cieniu Tarantino. Jego filmy są może i mniej ambitne, ale łatwiejsze w odbiorze i nastawione bardziej na czysto rozrywkę. Tarantino też jak najbardziej cenię, Pulp Fiction to jeden najwspanialszych filmów ever, jednak nie wszystkie są takie dobre, niektóre wręcz na maksa przegadane i po prostu nudne patrz Death Proof. Oczywiście moim zdaniem :-)